Mistrzowskie przedstawienie
Recenzja gry Zeno Clash

Spis treści
Protagonistą Zeno Clash jest Ghat, który zostaje wyrzucony z rodzimej osady Hastledom po zabójstwie swojego rodzica – Ojczymatki. Oczywiście nasz bohater niczego nie pamięta, jednak to nie koniec. Otóż w ślad za nim rusza bardzo liczne potomstwo ukatrupionego (-nej?), które pała rządzą zemsty na mordercy. Ghat nie ma dużego wyboru, musi uciekać, a pomaga mu piękna Deadra... Od tego momentu rzuceni jesteśmy na pastwę losu, gdyż z jednej strony należy rozwikłać tajemnicę śmierci Ojczymatki, a przy tym jednocześnie zwiewać rozpalonym do czerwoności przeciwnikom. Osobiście nie zwracałem baczniejszej uwagi na przebieg linii fabularnej, gdyż jest ona tak naprawdę tylko pretekstem do tego, co w Zeno Clash okazuje się być prawdziwą kwintesencją rozgrywki, czyli...


... kopania, bicia, boksowania, rzucania i strzelania. Zeno Clash to bowiem zręczne połączenie bijatyki z FPS-em, gdzie rozgrywkę widzimy naturalnie z poziomu pierwszej osoby. Nie jest to jednak hybryda, podczas której będziemy przede wszystkim latać z giwerami, oj nie. Tak to zostało przemyślane, że nawet zagorzały fanatyk pierwszoosobowych shooterów bez chwili zwątpienia porzuci futurystyczne bronie, by dać ponieść się finezji świetnie zrealizowanego systemu walki wręcz. Dość prostego, aczkolwiek niezwykle grywalnego i wciągającego, polegającego na zwyczajnym okładaniu oponentów przy użyciu wszelkich dostępnych ciosów i combosów oraz unikaniu ich kontrataków. A zasób ruchów jest niebagatelny, gdyż do dyspozycji mamy te ofensywne, jak szybkie pchnięcia czy zabójczo silne ciosy powalające, jak i defensywne – czyli przede wszystkim przyjmowanie ciosów na gardę, a także wszelkiej maści uniki ciała, polegające na odchyleniach w bok. Czasem odnajdziemy różnego rodzaju młoty, kije, granaty czy inną broń dystansową, które w pewnym stopniu urozmaicają rozgrywkę. Z pozoru nic nadzwyczajnego, jednakże przy bliższym spotkaniu z Zeno Clash nie możemy oderwać się od ekranu. Także dzięki temu, iż niemalże zawsze walczymy z coraz to większą grupką Korwidów (o czym za chwil kilka). O ile więc walka jeden na jednego nie sprawi nam większych emocji i zajmie ona niewiele czasu, o tyle pojedynki z czteroma lub pięcioma oponentami często wymagać będą dobrej koordynacji i odpowiedniego rozplanowania całej akcji.


Sam system walki do najtrudniejszych i najbardziej rozbudowanych nie należy, jednak bezmyślne stukanie w klawisze odpowiadające za wyprowadzanie ciosów nie jest odpowiednio premiowane. Combosy, polegające przede wszystkim na sprowadzeniu przeciwnika do parteru i rzuceniu nim na odległość kilkunastu metrów bądź kopaniu kolanem, należy wykonywać w sposób opanowany. Nieraz zdarzy się tak, iż gracz „niedzielny” będzie miał problem, gdyż wszystkie ruchy protagonisty należy odpowiednio skoordynować ze sobą, by w walce być efektywnym i efektownym. Korwidzi bowiem myślą dość dobrze, a skrypty sztucznej inteligencji rzadko zawodzą. Okrążanie gracza, zachodzenie od tyłu czy podnoszenie wszelkiej maści broni rozrzuconej na polu walki to w Zeno Clash norma. Dlatego też trzeba być czujnym, gdyż podczas regularnej walki z jednym z potomstwa Ojczymatki możemy nagle poczuć na swoich plecach czyjś oddech. Bynajmniej nie kogoś pozytywnie do nas nastawionego...


Zeno Clash to w pewnym stopniu także pierwszoosobowy shooter. Jak należy ocenić ten element? Kwestia sporna. Jako że system walki wciąga i jest rzeczywistą kwintesencją tego tytułu, moim zdaniem fragmenty strzelankowe dodano w niewiadomym celu. Co prawda może podobać się design giwer, które zaprojektowano niezwykle futurystycznie (mógłbym to porównać jedynie do... Prey’a?), jednak samo naparzanie w przeciwników z broni dystansowej nie wciąga. Wręcz przeciwnie, Korwidzi posiadają zdolność do wytrącania jej z naszych rąk, co powodowało u mnie uczucie zadowolenia, gdyż wreszcie mogłem poświęcić całą swoją uwagę na eksterminowaniu oponentów gołymi rękoma. Mimo że posiadamy nieograniczony zasób amunicji, to przeładowanie trwa wieki, a magazynki mają śmieszną pojemność. Tak czy siak, Ghat ma zdecydowanie większa krzepę w swoim ciele, niźli wszystkie giwery razem wzięte. Nie zawsze jednak rozgrywka wymaga od nas jedynie bezmyślnej walki w imię własnego dobra. Od czasu do czasu przyjdzie nam zapalać specjalne pochodnie jeszcze bardziej specjalną buławą, której korona mieni się niebieską poświatą, i bronić je przed wyłaniającymi się z podziemi zombiakami. Co więcej – nic nie jest nam wytłumaczone dlaczego tak postępujemy. Logiczne, prawda?


... kopania, bicia, boksowania, rzucania i strzelania. Zeno Clash to bowiem zręczne połączenie bijatyki z FPS-em, gdzie rozgrywkę widzimy naturalnie z poziomu pierwszej osoby. Nie jest to jednak hybryda, podczas której będziemy przede wszystkim latać z giwerami, oj nie. Tak to zostało przemyślane, że nawet zagorzały fanatyk pierwszoosobowych shooterów bez chwili zwątpienia porzuci futurystyczne bronie, by dać ponieść się finezji świetnie zrealizowanego systemu walki wręcz. Dość prostego, aczkolwiek niezwykle grywalnego i wciągającego, polegającego na zwyczajnym okładaniu oponentów przy użyciu wszelkich dostępnych ciosów i combosów oraz unikaniu ich kontrataków. A zasób ruchów jest niebagatelny, gdyż do dyspozycji mamy te ofensywne, jak szybkie pchnięcia czy zabójczo silne ciosy powalające, jak i defensywne – czyli przede wszystkim przyjmowanie ciosów na gardę, a także wszelkiej maści uniki ciała, polegające na odchyleniach w bok. Czasem odnajdziemy różnego rodzaju młoty, kije, granaty czy inną broń dystansową, które w pewnym stopniu urozmaicają rozgrywkę. Z pozoru nic nadzwyczajnego, jednakże przy bliższym spotkaniu z Zeno Clash nie możemy oderwać się od ekranu. Także dzięki temu, iż niemalże zawsze walczymy z coraz to większą grupką Korwidów (o czym za chwil kilka). O ile więc walka jeden na jednego nie sprawi nam większych emocji i zajmie ona niewiele czasu, o tyle pojedynki z czteroma lub pięcioma oponentami często wymagać będą dobrej koordynacji i odpowiedniego rozplanowania całej akcji.


Sam system walki do najtrudniejszych i najbardziej rozbudowanych nie należy, jednak bezmyślne stukanie w klawisze odpowiadające za wyprowadzanie ciosów nie jest odpowiednio premiowane. Combosy, polegające przede wszystkim na sprowadzeniu przeciwnika do parteru i rzuceniu nim na odległość kilkunastu metrów bądź kopaniu kolanem, należy wykonywać w sposób opanowany. Nieraz zdarzy się tak, iż gracz „niedzielny” będzie miał problem, gdyż wszystkie ruchy protagonisty należy odpowiednio skoordynować ze sobą, by w walce być efektywnym i efektownym. Korwidzi bowiem myślą dość dobrze, a skrypty sztucznej inteligencji rzadko zawodzą. Okrążanie gracza, zachodzenie od tyłu czy podnoszenie wszelkiej maści broni rozrzuconej na polu walki to w Zeno Clash norma. Dlatego też trzeba być czujnym, gdyż podczas regularnej walki z jednym z potomstwa Ojczymatki możemy nagle poczuć na swoich plecach czyjś oddech. Bynajmniej nie kogoś pozytywnie do nas nastawionego...


Zeno Clash to w pewnym stopniu także pierwszoosobowy shooter. Jak należy ocenić ten element? Kwestia sporna. Jako że system walki wciąga i jest rzeczywistą kwintesencją tego tytułu, moim zdaniem fragmenty strzelankowe dodano w niewiadomym celu. Co prawda może podobać się design giwer, które zaprojektowano niezwykle futurystycznie (mógłbym to porównać jedynie do... Prey’a?), jednak samo naparzanie w przeciwników z broni dystansowej nie wciąga. Wręcz przeciwnie, Korwidzi posiadają zdolność do wytrącania jej z naszych rąk, co powodowało u mnie uczucie zadowolenia, gdyż wreszcie mogłem poświęcić całą swoją uwagę na eksterminowaniu oponentów gołymi rękoma. Mimo że posiadamy nieograniczony zasób amunicji, to przeładowanie trwa wieki, a magazynki mają śmieszną pojemność. Tak czy siak, Ghat ma zdecydowanie większa krzepę w swoim ciele, niźli wszystkie giwery razem wzięte. Nie zawsze jednak rozgrywka wymaga od nas jedynie bezmyślnej walki w imię własnego dobra. Od czasu do czasu przyjdzie nam zapalać specjalne pochodnie jeszcze bardziej specjalną buławą, której korona mieni się niebieską poświatą, i bronić je przed wyłaniającymi się z podziemi zombiakami. Co więcej – nic nie jest nam wytłumaczone dlaczego tak postępujemy. Logiczne, prawda?
Warto przeczytać:
Do góry
Konkursy
Wszystkie konkursy zakończone. Zapraszamy wkrótce.
-
Konkurs świąteczny 2020
Po raz kolejny przygotowaliśmy dla Was Świąteczny Konkurs, w którym możecie wygrać bardzo atrakcyjne nagrody. Aby wziąć udział w...
-
10 urodziny vortalu!
Tak, już dziesięć lat jesteśmy z Wami! Z okazji naszej rocznicy przygotowaliśmy razem z naszymi partnerami dla Was kolejny konkurs z...
Komentarze