Drugie wcielenie Desmonda Milesa
Recenzja Assassin’s Creed II na PC
Spis treści
Sama rozgrywka, jak i sterowanie są bardzo podobne do tych z pierwszej części, aczkolwiek zaszły pewne zmiany. Ezio potrafi latać, pływać, nurkować, używać gondoli do przemierzania kanałów Wenecji oraz bagien Forli, tak więc jest sporo do roboty. Ubisoft postawił na dynamizm rozgrywki. Usunięto „zakonnik mode” z pierwszej części – aby pozostać niezauważonym musimy po prostu iść w grupce przypadkowo napotkanych ludzi. Ponadto bardzo fajnie została rozwiązana kwestia wykrywalności. Im bardziej nabroimy, tym bardziej zapełni się nasz wskaźnik wykrycia i strażnicy szybciej się zorientują kim jesteśmy, wszczynając za nami pościg. Aby obniżyć poziom wykrywalności, trzeba zrywać plakaty z naszą podobizną, przekupywać heroldów, aby nie rozgłaszali wieści na nasz temat i głosili do ludu o czym innym, oraz zabijać urzędników państwowych roznoszących o nas nowiny. Gdy nasza postać jest incognito, żaden strażnik się nie skapnie i nic nam nie grozi, ale wystarczy ukraść kieszonkowo nieco kaski i od razu wskaźnik wykrycia rośnie, więc w celu zapewnienia wygody rozgrywki najlepiej jest zachowywać się grzecznie.
Zmianie uległ natomiast cały system broni i życia. Musimy sami zarabiać kasę za wykonywanie zadań i kupować nowe, coraz to lepsze uzbrojenie, zbroje, apteczki, itp. A propos apteczek – zdrowie już się niestety samo nie odnawia, jak to miało miejsce w pierwszej części. Aby odnowić pasek zdrowia, czy jak kto woli, pasek synchronizacji, trzeba sobie łyknąć pigułę. Z innowacji mamy tutaj również petardy dymne, które są całkiem użyteczne, jeśli jesteśmy otoczeni. Rzucamy petardę dymną i jak już wszyscy wokół nie wiedzą co jest grane, załatwiamy ile wlezie po kolei naszym ukrytym, a w przyszłości naszymi dwoma ukrytymi ostrzami. Swoją drogą owe ukryte ostrze również przeszło parę modyfikacji. Teraz daje nam ono możliwość załatwienia na raz dwóch wrogów z zaskoczenia. Możemy je również zatruć tak, aby po ugodzeniu przeciwnika ten się wykończył przez truciznę, no i jego zewnętrzna część jest jakby czymś w rodzaju tarczy, przez co nie obrywamy tak bardzo jak byśmy mogli. W późniejszym etapie gry Leonardo tworzy nam pistolet, który pomimo, że mieści „aż” 6 naboi, potrafi załatwić szybko przeciwnika. Niestety jest przy tym strasznie głośny, przez co od razu wiadomo kto wystrzelił owy nabój. Cały system uzbrojenia został świetnie rozwiązany. Przytrzymujemy jeden przycisk – w domyślnym wypadku jest to „Q”, i czas zostaje zatrzymany. Pojawia się okrąg wyboru uzbrojenia, w którym myszką wybieramy broń, puszczamy „Q” i możemy dalej walczyć.
Co do samej walki, wygląda ona podobnie, jak w pierwszej części – przeciwnicy nadal atakują po jednym na raz, ale w sumie gdyby było inaczej, to ta gra byłaby niemiłosiernie wręcz trudna. W grze dostępny jest szeroki wachlarz przeciwników, od zwykłych strażników, przez takich, którzy biegają o wiele szybciej od nas i ciężko im nawiać, po gruboskórnych, uzbrojonych w topory i ciężkie zbroje płytowe rycerzach, których pokonanie stanowi nie lada wyzwanie. Każdy przeciwnik ma coś w stylu wskaźnika życia. Niestety używając kontry, znanej z pierwszej części, może uda nam się pokonać zwykłego, nieuzbrojonego chłystka, ale jak trafi się opancerzony czołg z toporem w ręku, to już trzeba go brać sposobem. Można go oczywiście tłuc kombosami, ale chyba lepiej rzucić petardę dymną i wtedy go załatwić, bo zwykłym mieczem to trwa wieki. Oprócz tego jest opcja złapania gościa, naciskając Shift. Wtedy Ezio łapie go (albo i nie, zależy od umiejętności przeciwnika) i jest opcja np. walnięcia ze łba, albo kolanem w… wiadomo co, a jeśli dysponujemy mieczem, to od razu podrzynamy takiemu gardło i po sprawie.
Ja tu gadam o uzbrojeniu i walce, a pewnie większość chciałaby się dowiedzieć jak sprawa wygląda z zadaniami, czy są ciekawsze i bardziej urozmaicone niż te z „jedynki”. Tak więc odpowiadam: tak, są bardziej urozmaicone. Rzekłbym nawet, że Assassin’s Creed II to takie renesansowe GTA. Na mapie jest zawsze kilka wykrzykników oznaczających postaci dające nam zadania. Każde zadanie wygląda nieco inaczej, więc urozmaicenie jest. Główna różnica natomiast polega na tym, że trzeba wykonać wszystkie zadania fabularne – nie ważne w jakiej kolejności to robimy, muszą zostać ukończone wszystkie, aby fabuła została pchnięta do przodu. Nie ma już questów pokroju podsłuchiwania czy kradzieży kieszonkowej. Tutaj zadania są z reguły nieco bardziej złożone. Bardzo przypomina to w tej kwestii GTA.
Oprócz wątku głównego jest do wykonania cała masa zadań dodatkowych, które możemy zaliczyć po ukończeniu gry. Kolejną innowacją w AC2 jest fakt, że gra nie kończy się z chwilą ujrzenia napisów końcowych. Nadal możemy biegać po renesansowej Italii, szukając ptasich piór, statuetek i różnych innych rzeczy, albo po prostu wykonywać zadania poboczne polegające na pobiciu lub zabiciu kogoś. Z misji dodatkowych bardzo fajnie przygotowano grobowce asasynów. Jest ich w sumie sześć, a w każdym z nich trzeba odszukać sarkofag z pieczęcią asasyna. Zebranie tych wszystkich pieczęci da nam do dyspozycji zbroję Altaira, która to jest praktycznie niezniszczalna, więc warto, aczkolwiek nie jest to takie proste, gdyż te grobowce bardzo przypominają Prince of Persia i każdy następny jest coraz bardziej zręcznościowy. Przechodząc ostatni z nich miałem przez pewien czas nieopisaną wręcz chęć rozwalenia klawiatury, wyrzucenia monitora przez okno, itp… :P
Jest jeszcze jedna rzecz warta wspomnienia, a mianowicie nasza willa w Monteriggioni. Monteriggioni to taka jakby osada za Florencją, która należy do naszej rodziny. Za zarobione floreny możemy u architekta zamawiać nowe budowle i je ulepszać, dzięki czemu potem zarabiamy na nich więcej i mamy zniżki w sklepach. Bardzo fajna sprawa.
Zmianie uległ natomiast cały system broni i życia. Musimy sami zarabiać kasę za wykonywanie zadań i kupować nowe, coraz to lepsze uzbrojenie, zbroje, apteczki, itp. A propos apteczek – zdrowie już się niestety samo nie odnawia, jak to miało miejsce w pierwszej części. Aby odnowić pasek zdrowia, czy jak kto woli, pasek synchronizacji, trzeba sobie łyknąć pigułę. Z innowacji mamy tutaj również petardy dymne, które są całkiem użyteczne, jeśli jesteśmy otoczeni. Rzucamy petardę dymną i jak już wszyscy wokół nie wiedzą co jest grane, załatwiamy ile wlezie po kolei naszym ukrytym, a w przyszłości naszymi dwoma ukrytymi ostrzami. Swoją drogą owe ukryte ostrze również przeszło parę modyfikacji. Teraz daje nam ono możliwość załatwienia na raz dwóch wrogów z zaskoczenia. Możemy je również zatruć tak, aby po ugodzeniu przeciwnika ten się wykończył przez truciznę, no i jego zewnętrzna część jest jakby czymś w rodzaju tarczy, przez co nie obrywamy tak bardzo jak byśmy mogli. W późniejszym etapie gry Leonardo tworzy nam pistolet, który pomimo, że mieści „aż” 6 naboi, potrafi załatwić szybko przeciwnika. Niestety jest przy tym strasznie głośny, przez co od razu wiadomo kto wystrzelił owy nabój. Cały system uzbrojenia został świetnie rozwiązany. Przytrzymujemy jeden przycisk – w domyślnym wypadku jest to „Q”, i czas zostaje zatrzymany. Pojawia się okrąg wyboru uzbrojenia, w którym myszką wybieramy broń, puszczamy „Q” i możemy dalej walczyć.
Co do samej walki, wygląda ona podobnie, jak w pierwszej części – przeciwnicy nadal atakują po jednym na raz, ale w sumie gdyby było inaczej, to ta gra byłaby niemiłosiernie wręcz trudna. W grze dostępny jest szeroki wachlarz przeciwników, od zwykłych strażników, przez takich, którzy biegają o wiele szybciej od nas i ciężko im nawiać, po gruboskórnych, uzbrojonych w topory i ciężkie zbroje płytowe rycerzach, których pokonanie stanowi nie lada wyzwanie. Każdy przeciwnik ma coś w stylu wskaźnika życia. Niestety używając kontry, znanej z pierwszej części, może uda nam się pokonać zwykłego, nieuzbrojonego chłystka, ale jak trafi się opancerzony czołg z toporem w ręku, to już trzeba go brać sposobem. Można go oczywiście tłuc kombosami, ale chyba lepiej rzucić petardę dymną i wtedy go załatwić, bo zwykłym mieczem to trwa wieki. Oprócz tego jest opcja złapania gościa, naciskając Shift. Wtedy Ezio łapie go (albo i nie, zależy od umiejętności przeciwnika) i jest opcja np. walnięcia ze łba, albo kolanem w… wiadomo co, a jeśli dysponujemy mieczem, to od razu podrzynamy takiemu gardło i po sprawie.
Ja tu gadam o uzbrojeniu i walce, a pewnie większość chciałaby się dowiedzieć jak sprawa wygląda z zadaniami, czy są ciekawsze i bardziej urozmaicone niż te z „jedynki”. Tak więc odpowiadam: tak, są bardziej urozmaicone. Rzekłbym nawet, że Assassin’s Creed II to takie renesansowe GTA. Na mapie jest zawsze kilka wykrzykników oznaczających postaci dające nam zadania. Każde zadanie wygląda nieco inaczej, więc urozmaicenie jest. Główna różnica natomiast polega na tym, że trzeba wykonać wszystkie zadania fabularne – nie ważne w jakiej kolejności to robimy, muszą zostać ukończone wszystkie, aby fabuła została pchnięta do przodu. Nie ma już questów pokroju podsłuchiwania czy kradzieży kieszonkowej. Tutaj zadania są z reguły nieco bardziej złożone. Bardzo przypomina to w tej kwestii GTA.
Oprócz wątku głównego jest do wykonania cała masa zadań dodatkowych, które możemy zaliczyć po ukończeniu gry. Kolejną innowacją w AC2 jest fakt, że gra nie kończy się z chwilą ujrzenia napisów końcowych. Nadal możemy biegać po renesansowej Italii, szukając ptasich piór, statuetek i różnych innych rzeczy, albo po prostu wykonywać zadania poboczne polegające na pobiciu lub zabiciu kogoś. Z misji dodatkowych bardzo fajnie przygotowano grobowce asasynów. Jest ich w sumie sześć, a w każdym z nich trzeba odszukać sarkofag z pieczęcią asasyna. Zebranie tych wszystkich pieczęci da nam do dyspozycji zbroję Altaira, która to jest praktycznie niezniszczalna, więc warto, aczkolwiek nie jest to takie proste, gdyż te grobowce bardzo przypominają Prince of Persia i każdy następny jest coraz bardziej zręcznościowy. Przechodząc ostatni z nich miałem przez pewien czas nieopisaną wręcz chęć rozwalenia klawiatury, wyrzucenia monitora przez okno, itp… :P
Jest jeszcze jedna rzecz warta wspomnienia, a mianowicie nasza willa w Monteriggioni. Monteriggioni to taka jakby osada za Florencją, która należy do naszej rodziny. Za zarobione floreny możemy u architekta zamawiać nowe budowle i je ulepszać, dzięki czemu potem zarabiamy na nich więcej i mamy zniżki w sklepach. Bardzo fajna sprawa.
Warto przeczytać:
Do góry
Konkursy
Wszystkie konkursy zakończone. Zapraszamy wkrótce.
-
Konkurs świąteczny 2020
Po raz kolejny przygotowaliśmy dla Was Świąteczny Konkurs, w którym możecie wygrać bardzo atrakcyjne nagrody. Aby wziąć udział w...
-
10 urodziny vortalu!
Tak, już dziesięć lat jesteśmy z Wami! Z okazji naszej rocznicy przygotowaliśmy razem z naszymi partnerami dla Was kolejny konkurs z...
Komentarze
roboss
2010-05-27 15:42:37
Asirem
2010-06-09 18:38:20
2