Trzech muszkieterów
Power banki TP-Link – test kilku modeli
W największym, biało-niebieskim pudełku przyjechał do nas power bank TL-PB10400. W środku oprócz samego urządzenia znajdziemy także instrukcję obsługi, kabel USB i etui z przyjemnego w dotyku materiału.
TL-PB10400 został wykonany z tworzywa sztucznego i jest całkiem ciężki, bowiem waży 241 gramów. Z drugiej strony jego pojemność to aż 10400 mAh, więc jest to w pełni zrozumiałe. Tym razem TP-Link postawił w budowie poprzecznej na kwadrat, co widzimy po wymiarach 88,8 x 44,3 x 44,3 mm. Takie gabaryty oznaczają, że nie będzie większych problemów, żeby schować go do kieszeni naszych spodni czy kurtki.
Na bocznej ściance umieszczono port micro USB, który jest odpowiedzialny za ładowanie power banku. Wszystkie elementy spasowane są idealnie i od strony wykonania trudno mieć tu cokolwiek do zarzucenia.
Na górnej ściance (to ta z ciekawą, niebieską fakturą) umieszczono dwa porty USB o natężeniu 1A i 2A, co pozwala nam na ładowanie dwóch sprzętów równocześnie. Oczywiście podpinając nasz telefon do portu oznaczonego 2A naładuje się on szybciej niż w przypadku drugiego gniazda. Warto zwrócić uwagę, że podczas ładowania dwóch smartfonów natężenie prądu jest automatycznie regulowane na oba porty, w celu, żeby naładować je w tym samym czasie. Obok portów mamy diodę LED, która pełni rolę latarki. Możemy ją włączyć poprzez przytrzymanie przez trzy sekundy przycisku funkcyjnego. Świeci ona słabiej, niż te montowane w smartfonach, ale pomimo tego jest to całkiem przydatny dodatek.
Nie zabrakło tutaj także czterech małych diod, które informują nas o poziomie naładowania ogniwa. Kiedy naciśniemy przycisk, a te zapalą się to oznacza, że mamy power banka naładowanego w 100%, jeżeli jednak będą świeciły się trzy z czterech, to znaczy, że poziom naładowania wynosi ok. 50-75% itd. TL-PB10400 kiedy jest rozładowany, to diody po prostu nie będą świecić.
TP-Link zastosował w swoim urządzeniu kilka zabezpieczeń, do których należy m.in. zabezpieczenie termiczne – kiedy, temperatura przekroczy 45°C nie będzie możliwe ładowanie innych urządzeń, natomiast gdy temperatura przekroczy 60°C na urządzeniu zaczną jednocześnie migać cztery diody LED i po minucie urządzenie się wyłączy. Nie zabrakło także zabezpieczeń chroniących przed zwarciem, przepięciem i natężeniem. Ładowanie urządzenia za pomocą portu USB w komputerze zajmowało ponad dobę, jeżeli jednak wzięliśmy do tego ładowarkę 5V/2A, to czas ten skracał się do ok. 7 godzin. Takie wyniki nie powinny nas dziwić, bowiem to bardzo pojemny akumulator.
Konkursy
Wszystkie konkursy zakończone. Zapraszamy wkrótce.
-
Konkurs świąteczny 2020
Po raz kolejny przygotowaliśmy dla Was Świąteczny Konkurs, w którym możecie wygrać bardzo atrakcyjne nagrody. Aby wziąć udział w...
-
10 urodziny vortalu!
Tak, już dziesięć lat jesteśmy z Wami! Z okazji naszej rocznicy przygotowaliśmy razem z naszymi partnerami dla Was kolejny konkurs z...
Komentarze
Onyks
2017-03-22 17:56:46
Kamirp
2017-03-27 15:00:26
2