Nokia Lumia 710 – test smartfonu

Na ekranie blokady znajdziemy informacje na temat godziny, daty, nadchodzących wydarzeń w kalendarzu. Znajdują się tu też ikonki informujące o nieodebranych połączeniach, nieprzeczytanych mailach, SMSach, a nawet wiadomościach na Facebooku.

Po odblokowaniu ekranu, za pomocą przeciągnięcia palcem w górę, pokazują się kafelki.

Na głównym ekranie widać podstawowe aplikacje. Można je usuwać lub dodawać nowe z listy aplikacji. W Lumii 710 oprócz aplikacji standardowych dla systemu Windows Phone znajdziemy również kilka dodanych przez Nokię.

Jeśli chcemy usunąć kafelek z ekranu startowego należy go nacisnąć i przytrzymać. Potem wybieramy opcję "odepnij". Znika wtedy z ekranu startowego, natomiast nadal można ją znaleźć na liście aplikacji, dostępnej po przeciągnięciu palcem na ekranie głównym w prawo.

To, co wyróżnia system Windows Phone na tle konkurencji to łatwość konfiguracji. Do wszystkich opcji jest łatwy dostęp, a na dodatek większość aplikacji łączy bardzo zunifikowany wygląd. Nawet dedykowana aplikacji do obsługi Facebooka została napisana przez Microsoft i nie różni się od reszty systemu. Jest to świetne rozwiązanie w porównaniu do aplikacji na Android (HTML5, który działa tragicznie), a nawet iPhone.
Przeglądanie zdjęć, oglądanie filmów, pisanie sms-ów jest bardzo łatwe i przyjemne. Na każdym kroku widać ogrom pracy, jaki włożyli programiści Microsoft w ergonomię i optymalizację działania interfejsu. Bardzo łatwo zapomnieć, że telefon posiada 1-rdzeniowy CPU.

Dodatkowe aplikacje Nokii są przemyślane i zdecydowanie się przydają. Zdecydowanie najlepszą jest nawigacja Nokia Drive. Posiada aktualne mapy, dużą bazę punktów POI i jest dokładna. Na dodatek bardzo szybko się ładuje. Spokojnie może zastąpić każdy komercyjny program służący do nawigacji. Oprócz Nokia Drive znajdziemy również dodatki do aparatu pozwalające np. na robienie zdjęć panoramicznych. Kolejnym programem od Nokii wartym uwagi jest Nokia Muzyka, dzięki któremu mamy dostęp do pokaźnej bazy muzyki (płatnej).

Żeby nie było jednak całkiem różowo, muszę tutaj wymienić kilka wad Windows Phone. Jest to zamknięty system, który ma ograniczone możliwości ingerencji w ustawienia za pomocą aplikacji firm trzecich. Dlatego np. regulacja głośności jest możliwa tylko za pomocą aplikacji systemowej. Jest to niefortunne ze względu na to, że głośność multimediów jest na stałe związana z głośnością systemu. Ściszając muzykę jednocześnie ściszamy głośność dzwonka. Innym ograniczeniem jest możliwość odtwarzania wideo z serwera DLNA – systemowy player nie obsługuje tej funkcji, a aplikacje zewnętrzne działają średnio bądź wcale, a na dodatek są płatne.

Tutaj dochodzimy do Marketplace, sklepu z aplikacjami na platformę Windows Phone. Ze względu na dwa czynniki, czyli relatywnie niską popularność tego systemu oraz wysokie wymaganie stawiane developerom, ilość aplikacji jest bardzo ograniczona. Na przykład wspomniany już klient DLNA - na Androida programów tego typu jest kilkadziesiąt. Są to zarówno wersje płatne, jak i darmowe, lepiej i gorzej działające. Jest ich jednak mnóstwo i każdy w końcu znajdzie wersję mu odpowiadającą. W przypadku WP klientów DLNA jest zaledwie 4, z czego każdy jest płatny - od 6,49 do 18 zł. To samo tyczy się gier, komunikatorów internetowych, edytorów tekstu... Praktycznie każdego rodzaju aplikacji. Dlatego osoby, które lubią rozszerzyć funkcjonalność telefonu za pomocą aplikacji, mają mocno ograniczone pole manewru. Fragmentacja Marketplace na aplikacje kompatybilne z WP7.5 i WP8 na pewno nie tutaj nie pomoże.