SteelSeries 3Hv2 – test słuchawek

Model H3 jest dostępny na rynku już od dwóch lat i teraz doczekał się swojej drugiej wersji. Przypomnijmy, że testowane niedawno H5 obcują już w sklepach od 2005 roku i teraz wprowadzono ich trzecią edycję. Tym razem przyjrzymy się wersji H3v2, która patrząc na parametry techniczne robi bardzo dobre wrażenie. Jej pasmo przenoszenia jest, jak z profesjonalnych zestawów słuchawkowych. Sprawdzimy czy liczby mają w tym przypadku duże znaczenie.

SteelSeries 3Hv2 zostały zapakowane w czarno-pomarańczowe opakowanie, na którego ściankach znajdują się informacje o produkcie, jego zdjęcia oraz specyfikacja techniczna. W środku znajdujemy plastikową osłonę w której umieszczono słuchawki. Oprócz nich w komplecie producent daje nam także naklejkę ze swoim logotypem, instrukcję obsługi oraz adapter o długości 70 mm. To niewiele jak na sprzęt tej klasy. Oczekiwalibyśmy jeszcze co najmniej pokrowca do przenoszenia słuchawek, żeby nie uległy one zbyt szybkiemu zniszczeniu.

SteelSeries 3Hv2 są bardzo lekkie i ważą 147 gramów bez przewodu lub 170 gramów wraz z nim. Kabel wychodzi z prawej słuchawki.

Zastosowany tutaj pałąk oferuje regulację skokową (10 skoków po około 25 mm w każdą stronę).Wydaje się, że SteelSeries przygotowało słuchawki dla młodszych odbiorców, bowiem nawet w pozycji maksymalnej nie wydają się one zbyt duże i osoby z większymi głowami mogą nie czuć się komfortowo. Siła nacisku jest odpowiednia i nie powinniśmy odczuwać znacznego zmęczenia pod dłuższej rozgrywce. Poduszki, które przylegają do naszych uszu są raczej twarde, ale przy tym cienkie. Zapewniają one bardzo dobrą wentylację naszych uszu. Niestety ma to również pewien minus, a dokładniej kiepską izolację akustyczną. SteelSeries 3Hv2 zdecydowanie nie nadają się do użytkowania w głośnych miejscach, bowiem dźwięk płynący ze słuchawek będzie docierał do nas wraz z licznymi szumami. Same pady wykonane są z pianki i pokryte imitacją skóry. Mają one owalny kształt o wymiarach wewnętrznych 47 x 23 mm i zewnętrznych 83 x 60 mm. Ich głębokość nie przekracza 14 mm.

Wszelkie plastikowe elementy sprawiają wrażenie wykonanych solidnie i z odpowiednią dbałością o szczegóły. Konstrukcja jest lekka, ale także sztywna.

Warto wspomnieć także o mikrofonie, który możemy schować w środku lewego nausznika. Wykonano go z elastycznego materiału, w środku którego jest metalowy szkielet, który pozwala na wysunięcie się mikrofonu aż na 90 mm, dzięki czemu będzie on blisko naszych ust.

Na 40 centymetrze od słuchawek umieszczono pilot o długości 60 cm, który oferuje analogowy potencjometr oraz przełącznik do wycieszenia mikrofonu. Powleczony pomarańczową osnową kabel kończy się rozgałęzieniem z dwoma pozłacanymi wtykami typu Jack 3,5 mm.

Warto wspomnieć przede wszystkim o inteligentnym systemie składania słuchawek. Pałąk w połowie swojej długości posiada zawiasy, a same muszle odginają się do środka. Po tych manewrach cała konstrukcja mieści się praktycznie w dłoni.