Mad Catz R.A.T. 1 i Pro S – test myszy dla graczy

Oba gryzonie zostały zapakowane w plastikowe, przeźroczyste opakowania, które pozwalają zobaczyć sprzęt jeszcze przed jego otwarciem. W przypadku R.A.T. 1 widzimy w zasadzie tylko szkielet z zamontowanym sensorem, chociaż całość sprawia wrażenie solidnej konstrukcji.

Mamy tutaj do czynienia ze szkieletem w kształcie trójnogu. Moduł sensora jest odłączany, a podpórka na nadgarstek regulowana. Producent daje nam sześć programowalnych przycisków (dwa duże przyciski główne, rolkę jako przycisk, dwustronny przełącznik pod rolką) i sensor PMW 3320.

Mad Catz R.A.T.1 zdecydowanie wyróżnia się na tle innych myszek. Jej obudowa oparta jest na niespotykanym do tej pory przez nas szkielecie, który ma kształt trójnogu. Do niego przyczepiony został sensor z przyciskami i regulowana podstawka pod nadgarstek. Ten ostatni element może zmieniać swoje położenie wedle naszych preferencji. Jednak największą nowością jest udostępnienie przez producenta na stronie www plików CAD z modelem tej obudowy. To pozwala na samodzielne przeprojektowanie czy też stworzenie konstrukcji jaką sobie tylko wymyślimy. Z drugiej strony mało kto posiada teraz drukarkę 3D z uwagi na ich wysoką cenę.

Myszka jest bardzo lekka (50 gramów), jednak co do jej ergonomii to mamy pewne zastrzeżenia. Wszystkie sześć przycisków umieszczono w części z sensorem. Pracują one cicho i można je dowolnie zaprogramować. Pod samym korpusem mamy trzy dobrej jakości ślizgacze, a kolejne trzy umieszczono pod podstawką bazową.

Ogólna jakość wykonania nie jest zła. Plastik jest dobrej jakości, pomimo, że jest dosyć cienki z czego wynika niska waga urządzenia.

R.A.T Pro S to także otwarta konstrukcja, która posiada kilka elementów stałych, jak i ruchomych. Do tych pierwszych należą np. klawisze, podpórka pod nadgarstek czy podstawa z sensorem optycznym. Zapewne nie każdemu taka budowa przypadnie do gustu. To już kwestia indywidualna. Elementy zewnętrzne zostały pokryte materiałem, który zapobiega ślizganiu się naszej dłoni.

Na pokładzie mamy w sumie dziewięć przycisków, z czego osiem jest programowalnych. Tylko lewy klawiszy myszy jest „lewoklikiem” i tego zmienić nie można. Poza tym mamy prawy klik, dwa przyciski w rolce, przycisk do zmiany DPI, przyciski do przodu i do tyłu (na lewym boku) oraz klawisz precyzji.

Urządzenie to oparte jest na sensorze optycznym Pixart PMW3310. To prawdziwa legenda, bowiem przez długi czas uchodził za najlepszy, jaki kiedykolwiek został zastosowany w myszkach komputerowych. Możemy ustawić czułość od 100 do 5000 DPI, ze skokiem co 50 DPI.

Najciekawszym elementem Pro S jest możliwość regulowania podstawki pod śródręcze. Możemy nieznacznie go podnieść i skrócić długość myszki lub obniżyć, co spowoduje wydłużenie urządzenia. Poza tym jest także możliwość minimalnej (ok. 15 stopni) zmiany nachylenia tego elementu. Takie subtelne zmiany pozwalają jednak dosyć dokładnie dopasować rozmiar i kształt myszki do naszych preferencji.

Myszkę podłączamy do komputera za pomocą wtyczki USB, która znajduje się na końcu przewodu z plecionką, który się nie plącze.