Tydzień z... Samsung Galaxy S6 Edge
Od polskiej premiery Samsunga Galaxy S6 Edge mija tydzień, podczas którego miałem okazję pobawić się tym supersmartfonem i używać go codziennie, jak każdego innego telefonu. Od samego początku pewne jednak było, że Samsung Galaxy S6 Edge nie jest taki, jak inne telefony.
DOGONIĆ I PRZEGONIĆ
Samsung to firma niezwykle ambitna – wszystko za co się weźmie, ma być rynkowym liderem i tak najczęściej się dzieje. Ale bycie liderem rynkowym to tylko początek, apetyt rośnie w miarę kolejnych sukcesów. Tak stało się właśnie w przypadku flagowej serii Galaxy, której szósta generacja jest absolutnym majstersztykiem. I jednocześnie pod wieloma punktami momentem zwrotnym w polityce Samsunga. Nowymi modelami Galaxy S6 oraz Galaxy S6 Edge, Samsung rzucił rękawicę Apple na tych polach, na których wcześniej konfrontacji unikał – designu, jakości wykonania, innowacyjności.
Wydaje się, że zachęta do takiego kroku wyszła od samego Apple, które wypuściło w końcu wraz z serią 6 smartfony z większymi ekranami, niż mikroskopijne na obecne warunki 4 cale znane z modelu iPhone 5S. A skoro Apple samo weszło na pole, gdzie dominował Samsung, to koreański koncern postanowił przenieść walkę na pole Apple. Z fantastycznym skutkiem. Teraz można bez najmniejszego wahania powiedzieć, że seria Galaxy jest produktem z najwyższej półki pod każdym względem.
Wcześniej seria Galaxy imponowała świetnym ekranem Super AMOLED i jednymi z najlepszych w swojej klasie podzespołami. Teraz dołożony został do tego świetny design łączący metal i super wytrzymałe szkło Gorilla Glass 4 zarówno na ekranie przednim, jak i tylnym panelu. A model Galaxy S6 Edge podbił stawkę efektownym ekranem zagiętym przy bocznych krawędziach smartfona. Chwilę to trwało, ale Samsung w końcu pozbył się ze swych telefonów plastiku i tej sztucznej skóry, która wprawdzie poprawiała chwyt, ale – cóż – była sztuczną skórą. Szkło i metal dają zupełnie inne wrażenia w obcowaniu z nowym smartfonem. Namacalnie czujesz, że niemałe pieniądze, które trzeba było na niego wyłożyć zostały dobrze wydane. I nikt już nie będzie mógł użyć w jednym zdaniu z flagowcem Samsunga, że wygląda tanio i plastic is fantastic. A po odjęciu plastic zostaje samo fantastic.
ZAGIĘCIE NA WYGIĘCIE
Czy zakrzywienie ekranu służy czemuś konkretnemu? Niekoniecznie. Ale też nie o funkcjonalność w nim, wreszcie, chodzi. Samsung jakby zrozumiał, że telefon nie musi być po brzegi wypchany najróżniejszymi funkcjami, z których i tak większość użytkowników nie korzysta. Postawił więc na pewniaka – świetny wygląd, czystą formę i wreszcie gadżeciarskość, a nie funkcjonalność. Krzywizny ekranu wyglądają po prostu doskonale, ale ich funkcjonalność jest ograniczona. Być może z czasem przybędzie aplikacji, które będą ją wykorzystywały, ale na razie najbardziej efektowną rzeczą jest świecenie się na kolorowo podczas połączenia przychodzącego w momencie, gdy smartfon leży ekranem do dołu. I fajnie.
Wygięty, czy nie – ekran jest genialny. Już same liczby robią wrażenie - 5,1 cala, 2560 x 1440 o zagęszczeniu pikseli rzędu 577ppi. Gołym okiem nie da się ich zobaczyć. Kolory są bardzo nasycone i wręcz wylewają się z ekranu, a jego jasność pozwala swobodnie korzystać z Galaxy S6 Edge nawet w wiosennym słońcu, które w końcu dla nas zaświeciło.
EXSTREMALNA SZYBKOŚĆ
W codziennym użytkowaniu S6 Edge wydaje się czasami aż zbyt szybki. Na wszystkie poczynania reaguje tak błyskawicznie, że wymusił na mnie większą koncentrację nad tym, co chcę osiągnąć podczas korzystania z telefonu. Po kliku dniach jednak obcowania z jego mocą nie zamieniłbym S6 Edge na żaden inny telefon dostępny na rynku. Poza Galaxy S6 bez wygiętego ekranu.
Prędkość Galaxy S6 Edge kryje się w procesorze Exynos 7420 taktowanym zegarem 1.5GHz. Samsung już w poprzednich modelach montował na różnych rynkach swoje procesory lub firmy Qualcomm. Być może chcieli mieć porównanie i pole do badań nad swoimi procesorami. Jeżeli tak było, to zaowocowało najszybszymi smartfonami na rynku. Exynos 7420 wykonany jest w technologii 16 nm, nieosiągalnej obecnie dla konkurencji. I to zapewne jego zasługa, że Galaxy S6 Edge jest taki chłodny. Nie, nie „cool”. Po prostu nie nagrzewa się podczas pracy tak mocno, jak zdarza się to innym flagowym smartfonom.
Imponująca prędkość dotyczy także niesamowitego wprost aparatu. Liczby mówią, że ma matrycę 16 Mpx i bardzo szybki i jasny obiektyw f/1.9. Ale to nie jest istotne. Ważne, że z tym smartfonem w kieszeni nie potrzebujesz innego aparatu do robienia zdjęć w każdych niemal warunkach. W zasadzie inny aparat zacznie ci być potrzebny dopiero, gdy zdjęciami zaczniesz zarabiać na życie. Naprawdę, byłem zachwycony za każdym razem, gdy wyciągałem go z kieszeni. Uruchamia się błyskawicznie, zdjęcia robi niemal tak szybko, jak szybko możesz dotykać ekranowego przycisku. Jest niemal niewiarygodnie dobry. I wyposażony w masę dodatkowych filtrów. I kręci filmy w 4K. Tak, zapewnie nie masz jeszcze telewizora 4K, ale z Galaxy S6 Edge możesz je już kręcić. Na przyszłość.
Czytniki linii papilarnych nie są jakąś wielką nowością na technologicznym rynku. Przez lata były przecież dostępne choćby w laptopach biznesowych. Dopiero niedawno trafiły do smartfonów. I mnie nie zachwyciły. Idea fajna, ale przesuwanie palcem po czytniku w poprzednim modelu Galaxy S5 powodowało głównie frustrację. Za to umiejscowiony w przednim przycisku czytnik linii papilarnych w S6 i S6 Edge jest po prostu niesamowity. Nie wymaga przesuwania palca, a tylko przyłożenia na krótką chwilę. Reaguje bardzo szybko i niezawodnie – rzadko zdarza się, że palec trzeba przykładać jeszcze raz lub inaczej. Wreszcie mam pewność, że nikt nie uruchomi mojego smartfona bez mojej wiedzy.
ONIEŚMIELAJĄCY
Tak, to chyba pierwszy smartfon, który jest trochę onieśmielający. Nawet pod koniec testu obchodziłem się z nim wyjątkowo delikatnie. Tak, wiem, że jest solidny. Że upadnie i nie potłucze się niczym iPhone 5S, bo Gorilla Glass 4 jest niesamowicie wytrzymałe. Że można nim walić o stół. Niemniej, coś kazało mi traktować go inaczej. Być może to kontakt z przedmiotem luksusowym tak na mnie działał. Bo oczywiście miałem cały czas świadomość jego niemałej ceny. A być może to po prostu taki odruch, że jak trzyma się coś chłodnego i szklanego, to strach to upuścić. Nosiłem go więc w całkiem fajnym zamykanym pokrowcu z półprzeźroczystą klapką, dzięki czemu dobrze i pewnie leżał w dłoni, ale przestał wyglądać tak designersko jak wcześniej.
W komplecie ze smartfonem testowałem także bazę do bezprzewodowego ładowania Samsunga Galaxy S6. Cóż powiedzieć – to bardzo wygodne rozwiązanie, bo po pierwsze smartfon zawsze znajdziesz w tym samymi miejscu. Po drugie nie trzeba ciągle dłubać przy gniazdku w telefonie i tym drugim w ścianie. Bo przecież ładowarek nie należy trzymać wpiętych w gniazdko. Chyba trzeba zainwestować w stolik lub lampkę nocną z wbudowanym modułem do bezprzewodowego ładownia.
Samsung przestał kreować się na firmę, która robi tańsze, ale większe i szybsze telefony niż Apple. Zrobił smarfon równie drogi, ale bardziej innowacyjny, większy, szybszy i ładniejszy pod względem designu i niesamowicie dobrze wykonany. Moim zdaniem tym flagowcem zupełnie zmienili zasady gry na rynku supersmatfonów. Ciekawe jak zareaguje konkurencja. Ma na to rok, bo kto wie co przygotuje Samsung w Galaxy S7... Przy S6 pokazali, że potrafią zrobić coś, czego mało kto się po nich spodziewał. Ale zanim będziemy ekscytować się kolejnym modelem Galaxy S, przyjdzie jeszcze zapewne Galaxy Note 5, który również może zamieszać wśród fabletów.
Na razie jednak cieszmy się Galaxy S6 Edge, bo dawno nie było wśród smartfonów czegoś tak zachwycającego czystym połączeniem gadżetowości z luksusem, najnowszych technologii z wreszcie wygodą użytkowania bez zalewania użytkownika masą funkcji. No i ten cudowny aparat. Samsung Galaxy S6 Edge to murowany kandydat do tytułu najlepszego smartfonu 2015 roku.
Marcin Sikora / Stuff Polska
Konkursy
Wszystkie konkursy zakończone. Zapraszamy wkrótce.
-
Konkurs świąteczny 2020
Po raz kolejny przygotowaliśmy dla Was Świąteczny Konkurs, w którym możecie wygrać bardzo atrakcyjne nagrody. Aby wziąć udział w...
-
10 urodziny vortalu!
Tak, już dziesięć lat jesteśmy z Wami! Z okazji naszej rocznicy przygotowaliśmy razem z naszymi partnerami dla Was kolejny konkurs z...
Komentarze