Lenovo Yoga Tablet 2 - test tabletu

Ekran w Lenovo Yoga 2 jest jego bardzo mocnym punktem. Najprawdopodobniej jest to ta sama matryca IPS o rozdzielczości 1920x1200 pikseli co w testowanym niedawno Lenovo Miix 2, jednak osobiste wrażenie z użytkowania ekranu Yogi 2 są zdecydowanie bardziej pozytywne. Ale przejdźmy do konkretów.
Ekran ma znakomicie odwzorowane kolory, które robią świetne wrażenie na użytkownikach. Charakteryzują się dużą wyrazistością, są żywe i dość mocno nasycone przez co oglądanie filmów czy zdjęć na tym tablecie daje niesamowitą przyjemność. Pod względem czerni również nie ma się do czego przyczepić – jest na bardzo wysokim poziomie, ale delikatnie lepiej pod tym względem wypadł Miix 2. Nie mniej różnica jest minimalna i dla większości niezauważalna.

Przy Miixie 2 narzekałem trochę na problemy z podświetleniem. Tutaj maksymalna jasność ekranu jest troszkę wyższa, dzięki czemu nawet w dość dużym słońcu nie mamy problemu z odczytem treści na ekranie. Ale co najważniejsze – dużo lepiej został tutaj skalibrowany czujnik oświetlenia, który nawet w trybie automatycznym i po przesunięciu suwaka do połowy pozwala na bardzo komfortowe korzystanie z tabletu.

Kąty widzenia to kolejna mocna strona ekranu. Są naprawdę rewelacyjne i dopiero pod nachyleniem bliskim 90 stopni widoczne są przekłamania i popadająca w szarość czerń.

Ekran dotykowy chroniony jest za pomocą szkła, które lubi zbierać odciski palców, ale nie jest to tak dokuczliwe jak w przypadku Miix 2 i nie ma konieczności, aż tak częstego przecierania ekranu. Sam dotyk działa jeszcze lepiej niż w Miix 2, a tam już było z tym naprawdę dobrze. Mam wrażenie, że jest to spowodowane zastosowaniem innego szkła ochraniającego ekran, które jest troszeczkę bardziej przyjazne palcom, dzięki czemu ślizgają się one minimalnie płynniej. Digitizer świetnie wyłapuje nasze zamiary i sytuacje kiedy tablet nie zareaguje na nasze polecenie czy zrobi to czego nie chcieliśmy należą do rzadkości. Warstwa ochronna spisuje się bez zarzutu – naprawdę musielibyśmy się postarać, aby w nawet najmniejszy sposób przerysować ekran. Punktów dotyku mamy 10, a więc nikomu nie powinno ich zabraknąć, chyba że ma trzecią rękę ;-)