» załóż konto» przypomnij hasło

Żeby wszystko trzymać w ryzach

Razer Orbweaver – test kontrolera gier

Autor: Wiesław Truszkowski | Data: 2013-10-30 13:35:23

A A A | Wejść na stronę 40825 | Komentarzy 2

Razer Orbweaver – test kontrolera gier Firma Razer już od dłuższego czasu posiada w swojej ofercie kontroler Orbweaver, który ma zaoferować graczowi przewagę nad konkurentami, a także zwiększyć komfort rozgrywki w stosunku do normalnej klawiatury i myszki. Czy rzeczywiście urządzenie to jest godne polecania, a co więcej zainwestowania prawie 500 złotych? Sprawdziliśmy to dokładnie. Zapraszam do naszej recenzji.

Urządzenie Razera zostało zapakowane w stosunkowo niewielkie pudełko z dużą ilością obrazków i garścią informacji na każdej ze ścianek. Z przodu zastosowano klapkę, która pozwala obejrzeć zawartość jeszcze przed zakupem.

W zestawie znajdziemy poza samym kontrolerem jeszcze krótką instrukcję obsługi i dwie naklejki z logiem producenta.

Razer Orbweaver

Razer Orbweaver

Sprzęt ten przypomina wycinek zwykłej klawiatury, o bardzo efektownym designie z logiem Razera i drobnymi, lecz istotnymi dodatkami. Wykonanie Orbweaver jest bardzo dobre i trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Futurystyczna stylistyka i wyprofilowany kształt przyciągają wzrok każdego, kto tylko spojrzy na nasze biurko.

Razer Orbweaver

Razer Orbweaver

Całość została zaprojektowana z głową, bowiem trzymając dłoń na powierzchni urządzenia możemy bez problemu wciskać palcami wszystkie dostępne klawisze. Orbweaver został podzielony na cztery osobne komponenty, których położenie możemy dostosować względem wielkości naszych rąk.

 

Razer Orbweaver

Pierwszy z modułów oferuje dwadzieścia ponumerowanych przycisków, które możemy dowolnie zaprogramować za sprawą aplikacji Razer Synapse 2.0. Jest ona przeznaczona przede wszystkim do sterowania, jakie normalnie wykonujemy klawiszami WASD.

Razer Orbweaver

Drugi moduł to także panel sterujący. Na jego powierzchni umieszczono 8-kierunkową gałkę (joystick) oraz dwa przyciski, które obsługujemy kciukiem. Oprócz tego znalazły się tutaj trzy diody (zielona, żółta i niebieska), które służą jako wskaźniki „map klawiszy”. Chodzi o możliwość zapamiętania przez aplikację układu sterowania w danej grze i możliwości natychmiastowego jego wywołania.

Razer Orbweaver

Opisane wyżej komponenty bardzo dobrze ze sobą współgrają. Razer wymyślił taki układ, że przez cały czas, bez zdejmowania dłoni możemy wykorzystywać ich wszystkie funkcje.

Razer Orbweaver

Razer Orbweaver

Nie można zapomnieć o dwóch pozostałych modułach. Pierwszym z nich jest podkładka pod nadgarstek, a drugim oparcie pod dłoń. Te dwa dodatki mają sprawić, że nasza rozgrywka będzie maksymalnie komfortowa. To również wyszło Razerowi, bowiem zastosowana tutaj gumowa powłoka antypoślizgowa pozwala nawet lekko spoconej długi stabilnie spoczywać w odpowiednim miejscu.

Warto przeczytać: Do góry

Komentarze

  • ~ratatata

    2013-11-01 08:44:36

    fajna klawiaturka ale zdecydowanie cenowo nie przystepna dla zadnego normalnego uyzytkownika, jest to bardziej dla takich maniakow i fascynatow wielkich sprzetem, ale fajne opcje z powodu regulacji, mozliwosci przypisania zadan do klawiszy, no i podswietelenie!
  • ~doman18

    2013-12-22 19:52:25

    Jak przeczytałem zdanie że główny moduł jest przeznaczony do sterowania WSADem a dalej że joystick jest zbyt nieprecyzyjny by zastępować myszkę to się załamałem. Panie Wiesławie niech Pan się przyzna - wcześniej nigdy nie widział Pan takiego urządzenia przed dostaniem go do testów prawda? Dostał je Pan do zrecenowania bo nikt inny nie miał czasu no nie?
    Bo jedną podstawowych kwestii którą trzeba sobie uświadomić przed próbą korzystania z tego typu urządzeń jest w jakim celu urządzenie zostało stworzone, dlaczego jego konstrukcja jest taka a nie inna a tym samym jak należy go poprawnie używać. Bo płacenie 500zł za urządzenie które znów sterujemy WSADem jest już na starcie bezsensem. A na taki bezsens razer by sobie raczej nie pozwolił. Zamiast tego można sobie kupić jakiegoś Wolfkinga albo dorwać gdzieś używanego artecha g100 za śmieszne pieniądze to po prostu bezsens. Tak samo bezsensem jest próbowanie zastępowania myszki joystickiem który nie jest nawet analogowy.
    Kluczem do sukcesu jest właśnie przyzwyczajenie ręki do innej strategii grania w której 3 palce odsprzęgamy od WSADu i wrzucamy z 4 najmniejszym do obsługi a sterowaniem zajmuje się wyłącznie kciuk. Nawet w przypadkach gdy nie sterujemy postacią wsadem ale myszką (np. hack.n.slashe pokroju Diablo) to pod kierunki joysticka można podpisać jakieś mniej wykorzystywane funkcje (np. ekwipunek) które nie wymagają takiej szybkości i precyzji ale nadal 4 palce muszą pozostawać w położeniu naturalnym, czyli na 4 kolumnach przycisków.
    Tylko wtedy gdy sterujemy urządzeniem zgodnie z jego ergonomią kupno takiego gadżetu i recenzowanie go pod tym kątem ma sens

Komentarz 2


Konkursy

  • Wszystkie konkursy zakończone. Zapraszamy wkrótce.

  • Konkurs świąteczny 2020

    Konkurs świąteczny 2020

    Po raz kolejny przygotowaliśmy dla Was Świąteczny Konkurs, w którym możecie wygrać bardzo atrakcyjne nagrody. Aby wziąć udział w...

  • 10 urodziny vortalu!

    10 urodziny vortalu!

      Tak, już dziesięć lat jesteśmy z Wami! Z okazji naszej rocznicy przygotowaliśmy razem z naszymi partnerami dla Was kolejny konkurs z...