Razer DeathAdder Elite – recenzja myszy
Wróćmy na chwilę do dawnych czasów, kiedy model DeathAdder był jedną z najpopularniejszych myszek dla graczy, zarówno tych amatorskich, jak i tych występujących na scenie e-sportowej. Dzisiaj przyjrzymy się bardzo popularnej wersji DeathAdder Elite, która ma nadal charakteryzować się ergonomiczną budową i wydajnym sensorem o rozdzielczości 16000 DPI. Jeżeli jesteście ciekawi czy warto nadal za ten sprzęt zapłacić ponad 200 złotych to zapraszam do lektury.
Pokaż specyfikację
Specyfikacja techniczna Razer DeathAdder Elite | |
---|---|
Typ myszki | optyczna, przewodowa |
Czułość sensora | do 16000 DPI |
Częstotliwość raportowania | do 1000 Hz |
Maksymalne przyspieszenie | 50 G (450 IPS) |
Liczba programowalnych przycisków | 7 |
Przełączniki | mechaniczne Razer |
Dodatkowe funkcje | podświetlenie RGB – Razer Chroma |
Długość przewodu | 213 cm |
Wymiary | 12,7 cm x 7 cm x 4,4 cm |
Waga | 105 gramów |
Spis treści
Model Elite przyjechał do nas zapakowany w czarno-zielone pudło o niewielkich gabarytach. Na nim znajdziemy kilka informacji o produkcie. W środku znajdujemy instrukcję obsługi, dwie naklejki i gratulacje z okazji zakupu. A i oczywiście jest gryzoń!
Przejdźmy do samej myszki, która na pierwszy rzut oka prezentuje się raczej niepozornie, ale od razu wiemy że mamy do czynienia z produktem Razera. Jej budowa jest smukła – wysoki przód i spadzisty tył, które sprawiają, że to produkt bardzo uniwersalny. Te cechy sprawdzą się wśród osób, które szukają płaskiego chwytu i tym, które są zwolennikami claw gripa.
Jeżeli miałbym wskazać najbardziej klasyczną mysz, którą ostatnio testowałem to byłby ten produkt. Co jednak wyjątkowo mi się tu podoba to rozszerzający się ku przodowi kształt głównych klawiszy i ich lekkie wygięcie. To właśnie dzięki temu nasze palce lepiej leżą na nich i mamy większą kontrolę nad gryzoniem.
Na bocznych ścinkach mamy chropowatą powierzchnię, która sprawia, że chwyt jest pewniejszy, a gryzoń nie wyślizguje się z dłoni. Po lewej stronie dodatkowo mamy dwa przyciski, których kształt jest lekko zakrzywiony, co jest wygodniejsze dla naszego kciuka. Za nie odpowiada firma Omron, która deklaruje żywotność na poziomie 50 milionów kliknięć. Dodajmy, że ich skok jest niski i są dosyć głośne.
Dodatkowo pod rolką znalazły się dwa niewielkie przyciski, a i przecież sam scroll pełni rolę guzika. Rolka pracuje bardzo dobrze, a umieszczone na niej niewielkie wypustki sprawiają, że mamy kontrolę nad kółkiem. Jej praca jest skokowa, więc precyzyjna zmiana broni nie będzie kłopotem.
Na spodzie mamy jeden podłużny ślizgacz o bardzo dużej powierzchni na górze i na dole. W poprzednim modelu mieliśmy dwa mniejsze. To zapewne lepsze rozwiązanie. Ciekawa jest powierzchnia dookoła oczka sensora, gdzie także mamy niewielki ślizgacz.
Myszka Razera komunikuje się z komputerem za pomocą portu USB. Wtyk znalazł się na końcu przewodu o długości 2,1 metra, który nie należy do wyjątkowo sztywnych. Został on zamknięty w ładnym oplocie, co ma chronić go przed uszkodzeniami mechanicznymi.
Oczywiście Razer DeathAdder Elite posiada wiele elementów podświetlanych. Na grzbiecie mamy logo producenta, a także dwa paski na rolce. Możemy zmieniać kolor podświetlenia, jego siłę i sposób emitowania światła. Zauważmy jednak, że kiedy położymy dłoń na myszy to zasłonimy obie strefy podświetlenia i tym samym nie zauważymy ich nawet kątem oka. Oczywiście dla jednych to w porządku, a inni chcą widzieć diody LED cały czas podczas rozgrywki. System Razer Chroma (paleta RGB) jest obsługiwany przy pomocy dedykowanego oprogramowania. Możemy zmienić barwę szybko na jedną z 16 milionów. Są też opcje bardziej rozbudowane jak np. kolory tęczy, pulsowanie czy błyskanie po kliknięciu.
Aplikacja pozwala jednak na wiele więcej niż zabawę kolorami. Pomoże nam ona w zaprogramowaniu przycisków, przypisaniu profili, zmianie rozdzielczości sensora czy częstotliwości próbkowania. Ustawimy także zasięg wykrywania czujnika, a także nadamy progi DPI, które będziemy mogli zmieniać „w locie” za pomocą dwóch przycisków, które są umieszczone pod rolką.
Mamy także kilka ciekawostek jak np. zakładkę Stats, gdzie znajdziemy informacje o przebytej odległości (cm), liczbie kliknięć czy obrotach rolki (cm). Są dostępne oczywiście makra, które stworzymy w prostym panelu. Za to zakładka kalibracji posiada gotowe profile powierzchni, które dobierają natychmiastowo ustawienia sensora. Oczywiście tyczy się to tylko podkładek z logiem Razera.
Pod maską zamontowano świetny sensor, którego czułość maksymalna to 16000 DPI. Laser radzi sobie bardzo dobrze nie tylko na podkładkach, ale też na chropowatych powierzchniach. Na biurku nie ma żadnych problemów. Jeżeli już jesteśmy przy cyferkach to warto wspomnieć o 10 stopniowej akceleracji, a także trzystopniowym pooling rate. Mamy do wyboru wartości 125, 500 i 1000 Hz.
Jakie zauważyliśmy problemy z tym urządzeniem? Praktycznie żadnych. Zapewne osoby o większych dłoniach napotkają na pewne trudności m.in. z sięgnięciem kciukiem do pierwszego bocznego klawisza bez odrywania dłoni.
Testy przeprowadziliśmy przede wszystkim w grach FPP i FPS. Sięgnęliśmy po kilka tytułów z rodziny Call of Duty czy Battlefield. W każdym przypadku produkt ze stajni Razera spisywał się wybornie – liczba przycisków była odpowiednia, zmiana rozdzielczości wygodna, a reakcje sensora natychmiastowe. Dodajmy, że Razer DeathAdder Elite jest przeznaczona dla osób praworęcznych. Jej waga to 105 gramów, czyli tyle co poprzednik. Ciężar został rozłożony prawidłowo przez co podczas użytkowania nie ma żadnych złych odczuć.
Dla pełni testy sprawdziliśmy także częstotliwość próbkowania, efekt jitter i zjawisko predykcji. Okazuje się, że gryzoń w Mouse Rate Checker osiągnął zakładane 1000 Hz, a jego maksymalna prędkość wyniosła w zależności od podkładki pomiędzy 5, a 6,5 m/s. Predykcja nie występowała – sprawdziliśmy to przy ustawieniu 800 DPI. Okazuje się za to, że wszystkie wartości sensora powyżej 12000 DPI są interpolowane. I jeszcze jitter, czyli obecność szumów, która w tym przypadku pojawia się przy wartościach powyżej 10 tysięcy DPI. Co jednak najważniejsze nie ma tutaj żadnych śladów akceleracji, ani pozytywnej, ani negatywnej.
Podsumowanie
Razer DeathAdder Elite to ulepszona wersja Razer DeathAdder, chociaż zmian jest tylko kilka. Przede wszystkim mamy dwa dodatkowe przyciski do zmiany czułości (od 100 do 16000 DPI), a także zmieniony materiał rolki, który ma być bardziej wytrzymały, a kontrola za pomocą palca wskazującego znacznie lepsza. Jednak pod kształtem designu czy kształtu nadal mamy do czynienia z tą samą konstrukcją, co oczywiście jest dobre. Nie widzimy sensu w zmienianiu czegoś co jest udane. Jeżeli masz poprzedni model to na pewno nie warto robić zmiany, ponieważ ergonomia, waga czy materiały są takie same. Jeżeli jednak szukasz nowej myszy, która będzie bardzo uniwersalna i sprawdzi się głównie w grach, ale i nie zawiedzie nas w pracy biurowej, to dobrze trafiłeś. Elite to gryzoń dla Ciebie. Od nas zdecydowana rekomendacja!
Konkursy
Wszystkie konkursy zakończone. Zapraszamy wkrótce.
-
Konkurs świąteczny 2020
Po raz kolejny przygotowaliśmy dla Was Świąteczny Konkurs, w którym możecie wygrać bardzo atrakcyjne nagrody. Aby wziąć udział w...
-
10 urodziny vortalu!
Tak, już dziesięć lat jesteśmy z Wami! Z okazji naszej rocznicy przygotowaliśmy razem z naszymi partnerami dla Was kolejny konkurs z...
Komentarze